Nie raz, słyszałam od znajomych bądź znajomych - znajomych
czy nieznajomych: Po co podpisywałeś wypowiedzenie, mogłeś tego nie robić! Myślę, że te słowa nasuwają się pierwsze na
usta, gdy słyszymy, że komuś z zaskoczenia wręczono wypowiedzenie. To
zrozumiałe, skoro naturą ludzką jest pomagać innym. Niestety osoby, z ust
których słyszymy takie stwierdzenia często nie wiedzą „z czym to się je” i czy
mają one pokrycie w przepisach prawa, a jeżeli nawet posiadają chociaż
minimalną „świadomość prawną”, myślą że niepodpisanie wypowiedzenie spowoduje,
iż będzie ono bezskuteczne. Przyznam się bez bicia, że ja przez pewien czas
myślałam tak samo – także, niestety będąc w błędzie…
![]() | |
Jimmy Choo |
Otóż podstawowa zasada brzmi (niezależnie od tego czy
wypowiedzenie składa pracodawca czy pracownik): wypowiedzenie umowy o pracę
jest złożone, z chwilą gdy doszło do drugiej strony w taki sposób, że mogła
zapoznać się z jego treścią.
Zatem możemy kombinować, zwoływać zebrania i robić burzę
mózgów, ale niestety prawda jest tylko jedna, a nawet najgorsza prawda jest
stokroć lepsza od kłamstwa – wystarczy, że pracodawca wręczył wypowiedzenie
bądź usiłował tego dokonać tj. położył pismo przed pracownikiem i poprosił go o
potwierdzenie odbioru, aby wypowiedzenie było skutecznie doręczone. Dlaczego
nawet w takiej sytuacji jest ono skuteczne? Ponieważ nawet jeżeli pracownik nie
przeczytał pisma, miał możliwość to zrobić.
![]() | |
Burberry |
Moja sugestia: aby uniknąć powyższych wątpliwości i
niedomówień, warto jest jeszcze przed położenie pisma do podpisania po prostu odczytać
je drugiej stronie.
![]() |
Prada |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.